wtorek, 11 sierpnia 2015

UWAGA!!!WAŻNE!!

Ja poniżej podpisana jako Jewelka, ale bardziej znana jako Chochlik wraz z autorką znaną pod pseudonimem Arielka (teraz Lilo), pragniemy ogłosić, że czas nadszedł, aby to jakże cudowne i bajeczne opowiadanie rozwinęło skrzydła i ze zwykłego bloggera, przeniosło się na wattpada :D Tak więc drogie panie, drodzy panowie ;D Od dnia dzisiejszego (albo jutrzejszego) to opowiadanie będzie publikowane wyłącznie na portalu zwanym Wattpad ;D Pod jaką nazwą czy linkiem jeszcze nie wiemy, ale jak tylko to ustalimy wstawimy to o tutaj :
                                                                                  
                                                                                     

niedziela, 15 lutego 2015

Rozdział 8

Theresa Pov
Idąc powolnym krokiem w stronę biblioteki, uśmiechnęłam się pod nosem. Może jednak dobrze zrobiłam zakopując topór wojenny, który wisiał nad moją jak i nad Andie głową, od pierwszego dnia szkoły.
- Hej śliczna, gdzie idziesz? - widząc roześmianą twarz Niall'a, przed sobą, uśmiechnęłam się jeszcze szerzej.
- Zwalniam pokój - powiedziałam rozbawiona, puszczając przyjacielowi porozumiewawcze oczko.
- To dlaczego nie przyszłaś do mnie? -  wyginając usta w podkówkę, stanął przede mną.
- Ponieważ mam ochotę na jakąś dobrą książkę - powiedziałam uśmiechając się szeroko.
- Okej foch, moja droga przyjaciółko - powiedział poważnie chłopak, krzyżując ręce na swojej klatce piersiowej - Jak tak bardzo wolisz te swoje książki to proszę bardzo zostaw mnie samego jak palec, o ten paluszek - wyciągając w moją stronę małego palca, zrobił minę obrażonego dwu-latka.
- Jesteś uroczy - powiedziałam jedynie, po czym stając na palcach cmoknęłam go delikatnie w policzek, aby już po chwili ponownie wznowić swój marsz w stronę biblioteki.
- Zapamiętam to sobie - słysząc oburzony głos przyjaciela, za sobą, zaśmiałam się cicho, skręcając w korytarz po prawej.

Siadając przy jednym ze stolików, poustawiałam wokół siebie książki, tworząc niby mur, który oddzielał mnie od reszty studentów. Kiedy zator był już zbudowany, wzięłam jakąś powieść fantastyczną z góry i otwierając ją na pierwszej stronie zaczęłam czytać. Czytając tak jedna strona, po drugiej, poczułam się jakbym to ja była bohaterką książki, a świat w niej opisany, był moim własnym małym światem. Tak wdrążyłam się w książkę, że nie zauważyłam kiedy zapadł wieczór, a mój brzuch dał o sobie znać, głośno burcząc.
- Csii malutki - szepnęłam zarumieniona, głaszcząc się po brzuchu, po czym rozglądając się dookoła, czy nikt nie patrzy wyjęłam z torby duże opakowanie Skittlesów, które ukryłam pomiędzy książkami.
~*~
Stojąc w ciemnym kącie biblioteki, bezmyślnie kartkowałem jakieś stare, zakurzone dzieło Szekspira, które zalegało na półce. Aby nie wyjść na idiotę, udawałem, że jestem zainteresowany dziełem literackim, kiedy tak naprawdę, przez cały czas wpatrywałem się w brunetkę, która siedziała przy jednym ze stolików. Przekręcając stronę, z trudem powstrzymałem ziewnięcie, po czym ponownie spojrzałem na Theresę Moore. Marszcząc delikatnie swoje brwi, z niedowierzaniem patrzyłem jak ta drobna osóbka, rozgląda się uważnie czy nikt jej nie widzi, aby już po chwili wcinać sobie jak gdyby nigdy nic małe, okrągłe drażetki, które z daleka wyglądały jak Skittlesy, albo M&m'sy.
- No proszę - wymamrotałem pod nosem, uśmiechając się szeroko - A jednak cnotka niewydymka, umie łamać zakazy. - śmiejąc się pod nosem z własnego żartu, oparłem się o regał i patrzyłem nadal.

Odstawiając książkę na miejsce, wyjąłem z kieszeni paczkę papierosów i zapalniczkę i już miałem wychodzić kiedy zauważyłem jego. Mrużąc lekko swoje oczy, ze złością patrzyłem jak siada naprzeciwko Moore i coś do niej mówi, posyłając jej ten swój firmowy uśmieszek, który niby miał z niego robić idealnego chłopaka. Prychając lekko pod nosem, patrzyłem jak policzki dziewczyny lekko się zaróżowiły, a ona sama patrząc spokojnie na chłopaka, odsuwa krzesełko, po czym zabierając swoją torbę wyszła z biblioteki.
- Grzeczna dziewczynka - szepnąłem pod nosem, nie zdając sobie nawet sprawy ze swojego szerokiego uśmiechu - Uciekaj od niego jak najdalej - wychodząc tylnym wyjściem, od razu na zewnątrz, wyjąłem z paczki jednego szluga, po czym wkładając go do ust, podpaliłem i zaciągnąłem się dymem papierosowym, zatrzymując go trochę dłużej w płucach, podrażniając tym samym swoje podniebienie, aby już w następnym momencie wypuścić go z płuc z lekkim chichotem.
- Palenie zabija wiesz o tym? - słysząc zadziorny głos, jednej z bliźniaczek za sobą, zaśmiałem się pod nosem.
- I kto to mówi - puszczając jej oczko, oddaliłem się pospiesznie w stronę jednej z knajp, aby zakończyć ten dzień kilkoma shotami, ewentualnie drinkami.

 ***
- Hej piękna jestem Matt, a ty? - podnosząc wzrok znad książki, spojrzałam na wysokiego, ciemnoskórego chłopaka, który siadł dokładnie naprzeciwko mnie - Nie wstydź się, wiem, że jestem onieśmielający, ale Skarbie przecież oto właśnie chodzi - uśmiechając się do mnie jak głupek, spowodował jedynie to, że wstając spokojnie z krzesełka, wzięłam z podłogi swoją torbę i zostawiając wszystko na stoliku, wyszłam pospiesznie z biblioteki. Nienawidzę egoizmu i zbyt wielkiej pewności siebie. Patrząc na zegarek, zdecydowałam, że już mogę wrócić do pokoju. 

Wkładając rękę pod poduszkę, próbowałam namacać natrętny budzik, który postanowił obudzić mnie nie w tym momencie co trzeba. Natrafiając w końcu dłonią, na zimną powierzchnię telefonu, leniwie wyciągnęłam go spod ciepłego jeszcze od spania jaśka i włączając czerwony przycisk, zakryłam twarz rękoma.
- Cholerny niesprawiedliwy świat - powiedziałam pod nosem, wstając bardzo powoli z łóżka. Patrząc z zazdrością, na swoją jeszcze śpiącą współlokatorkę, wzięłam z szafy jakieś ubrania, oraz kosmetyczkę. "Czas zrobić z siebie iluzję człowieka" - powiedziałam w myślach, wchodząc do jednej z kabin, aby już po chwili poczuć na swoim ciele, orzeźwiające krople wody.
"Ludzie są jak morze, cza­sem łagod­ni i przy­jaźni, cza­sem burzli­wi i zdrad­li­wi. Prze­de wszys­tkim to jed­nak tyl­ko woda."

Siedząc w jednej z ławek na literaturze, próbowałam skupić się na słowach nauczyciela, niestety moje myśli, cały czas uciekały gdzie indziej. Tworzyły swój odrębny świat, gdzie mogły być sobą, nikomu nie wadząc. Podbierając policzek o dłoń, wpatrywałam się leniwie, w literki na tablicy, które tańczyły pod moimi powiekami, układając się w całkiem inne zdania, niż ten które widniały na tablicy.
- A oto kilka przykładowych cytatów z tej wspaniałej serii książek - przenosząc znudzone spojrzenie, na nauczyciela, wpatrywałam się w to jak zapisując kolejne słowa na tablicy, tworzył zawiłe "wzory". Kończąc pisanie, nauczyciel odwrócił się do nas przodem, i uśmiechając się szeroko, wytarł dłonie o czarne spodnie, zostawiając tym samym na materiale, białe ślady po kredzie - Waszą pracą domową jest, opisanie jednego z cytatów.

Wychodząc z klasy, uświadomiłam sobie, że nawet nie wiem z kim miałam lekcję. Czy to był mężczyzna, czy kobieta? Nie mam pojęcia. Przecierając dłonią zmęczone oczy, poczułam jak na kogoś wpadam.
- Przepraszam - powiedziałam podnosząc półprzytomnie spojrzenie.
- Oj Tessy, Tessy - wymamrotał ze śmiechem Niall - Wiem, że jestem tak cudowny, że każdy na mnie wpada, ale ja nadal mam focha za wczoraj.
- Foszek pierdzioszek - wymamrotałam leniwie, zakrywając usta dłonią, podczas ziewania.
- Wybaczę ci śpiochu pod jednym warunkiem - powiedział nagle, łapiąc mnie pod ramię.
- Jakim?
- Idziemy na kawę - zaśmiał się, wyciągając drugą rękę, aby poczochrać moje włosy.
- Jestem za - wymamrotałam, powstrzymują kolejne ziewnięcie.
 
"- Moją og­romną przy­warą - wy­jaśnił - jest niepo­hamo­wana dob­roć. Ja po pros­tu muszę czy­nić dob­ro. Jes­tem jed­nak rozsądnym kras­no­ludem i wiem, że wszys­tkim wyświad­czyć dob­ra nie zdołam. Gdy­bym próbo­wał być dob­ry dla wszys­tkich, dla całego świata i wszys­tkich za­mie­szkujących go is­tot, byłaby to kro­pel­ka pit­nej wo­dy w słonym morzu, in­ny­mi słowy: stra­cony wy­siłek. Pos­ta­nowiłem za­tem czy­nić dob­ro kon­kret­ne, ta­kie, które nie idzie na mar­ne. Jes­tem dob­ry dla siebie i dla me­go bez­pośred­niego otocze­nia."
 ~Andrzej Sapkowski 



Kilka słów ode mnie :P Dziękuję za każde wejście, za każdy komentarz to wiele dla nas znaczy ;) Dzisiaj rozdział lekko dziwny, ale to wina tego, że jestem strasznym śpiochem i nadal śpię (a jest aktualnie godzina 21 ^^). Pragnę was również zachęcić do ponownego zaglądania tutaj i pozostawienia po sobie chociaż malutkiego ślady w postaci "<3", "super", "lipa", czy "What the fuck" ;) Pozdrawiam i kocham was Minnie Mouse
PS. Arielko Skarbeczku ty mój nie daj długo czekać na kolejny rozdział :P 


poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 7.


THE PROSPECT OF ANONYMOUS

Jednyne co nas nie zawodzi to zmysły. Wiele osób może nie zgadzać się z moją teorią. Powiadają, że kierowanie się sercem bądź rozumem otworzy nam drzwi do sukcesu. Jednak "serce kłamie, umysł zwodzi". Tylko gdy pozwolimy naszym zmysłom działać poznamy prawdę...
Moim ulubionym zmysłem jest wzrok. Dzięki niemu ludzie mogą ujrzeć wiele pięknych jak i złych rzeczy. W moim mniemaniu akurat nie to wypycha go na pierwsze miejsce. Pozwala mi on dostrzec wiele detali, których inny ze swej głupoty nie postrzegają za ważne i najzwyczajniej omijają je. To napawa mnie smutkiem, ale równocześnie dumą, gdyż ja widzę to czego oni nie chcą zobaczyć. Oczy ukazują mi prawdę. Pozwalają rozszyfrować w pięć sekund coś... lub kogoś. Właśnie dlatego to mój ulubiony zmysł. Nigdy nie zawodzi...

~*~

- Stary, co powiesz o tej? - pokazał na długonogą blondynkę. Z tego co kojarzę nazywa się Avery i jest przewodzniczącą kółka origami. Niezła dupa, ale jej stanowisko eleminuje ją do tego stopnia, że w życiu sam bym do niej nie zagadał. Chyba, że przegrałbym zakład.
- Kpisz czy o drogę pytasz?
- Jest niezła w łóżku - uśmiechnął się brunet, myśląc, że skusi mnie tanimi zagrywkami. Przewróciłem oczami. Nie jestem aż tak zdesperowany, żeby ją wyrwać.
- Może być nawet najlepsza w całym akademiku, a i tak nie namówisz mnie na to.
- Wystarczy, że kiwniesz palcem, a już będzie twoja - przekonywał drugi.
Skupiłem wzrok na Avery. Jest miła i całkiem inteligentna, ale bawi się origami. Ta gra nie jest warta świeczki.
Nie to, że jestem wybredny. Kocham wszystkie dziewczyny, a one kochają mnie. Wystarczy, że pojawię się na horyzoncie, a ich majtki już są na podłodze. Mogę mieć je wszystkie co sprawia, że nie zakochuje się w żadnej z nich. Nigdy...
- Ej patrzcie - kumpel pokazał nam na koniec korytarza. Spojrzałem w tamtą stronę i ujrzałem ją. Stukot jej czarnych obcasów dało usłyszeć się po drugiej stronie szkolnego korytarza. Jej zgrabne ciało pokrywała biała, zwiewna sukienka i jeansowa kurtka. Szyję przyozdabiał czarny, skromny naszyjnik. Kręcone, blond włosy opadały kaskadami na ramiona. Na twarzy widniał szeroki uśmiech, któremu dodawały uroku dwa słodkie dołeczki. Po prawej jak i po lewej stronie dziewczyny szły zdzirowate klony, które nieodstępują naszej szkolnej gwiazdki na krok.
Adrianna jest jedyną laską wartą uwagi w tej obsranej budzie. Wcale nie chodzi tu o popularność, którą zyskała, choć nie bez powodu. Jest seksowna, zabawna i inteligenta. Jednak potrafi być zadziorna, dzięki czemu przoduje. Wiele tu takich dziewczyn, jak twierdzą niektórzy. Mimo to każdy przyzna, że ona ma w sobie to coś. Odważna, dusza towarzystwa i co ważniejsze szanuje siebie. 
- Hej Andie - ktoś gwizdnął.
Zacisnąłem piąstki. Dziewczyny to nie psy by na nie gwizdać. Popatrzyłem na blondynkę. Jej niebieskie spojrzenie skierowało się ku temu dupkowi, ale dyskretnie. Tak aby inni tego nie zobaczyli. Gdy tylko go mijała wystawiła rękę i pokazała mu środkowy palec. Uśmiechnąłem się. Zuch dziewczynka... Andie stanęła przy swojej szafce. Pożegnała się buziakiem z "przyjaciółkami", które po chwili zniknęły z pola widzenia. Otworzyła szafę i wyjęła potrzebne książki. Zanim ją zamknęła, przyjrzała się swemu odbiciu w małym lusterku. Nagle tuż za nią pojawił się jakiś chłopak. Wyszeptał jej coś do ucha, co wywołało rumieniec na jej policzkach. Kto to do kurwy nędzy jest?

Oj Andie, Andie... Myślisz, że wszystko ci wolno? Uważasz, że ujdzie ci to na sucho? Jesteś w błędzie kochana. A wiesz dlaczego? Bo ja wiem. Wiem co zrobiłaś. Co dalej robisz...

ADRIANNA'S POV

- Wyglądasz zniewalająco - usłyszałam cichy szept tuż przy moim uchu. Uniosłam wzrok. W odbiciu ujrzałam jego roześmiane oczy. Uśmiechnęłam się lekko, czując szkarłatny rumieniec pojawiający się na mojej twarzy.
- Cofam. Z rumieńcami lepiej - zaśmiał się.
Odwróciłam się, aby móc spojrzeć w jego oczy. Podniosłam rękę i delikatnie uderzyłam go w ramię. Louis od razu pomasował "bolące" miejsce, udając że niezwykle to boli i cicho szlochając.
- Za co? - zapytał z smutną minką.
- Za wprowadzanie mnie w kłopotliwe sytuacje.
Uniósł brew w geście zdziwnienia. Według wszystkich kobiety kochają być komplementowane... ale nie ja. Nie znoszę, gdy ktoś wprowadza mnie w dziwny stan kiedy nie wiem co powiedzieć i wyglądam jak burak. To niezręczne i kłopotliwe. Louis chyba nie załapał o co mi chodzi, ale na szczęście nie drążył tematu. Uśmiechnął się tylko i zaczął dotrzymywać mi kroku w czasie gdy przemierzałam szkolny korytarz.
- Masz jakieś plany na sobotę? - zapytał po chwili ciszy. W jego głosie wyczułam małe wachanie. Jakby nie był pewnien tego co chciał powiedzieć. Niepewny Lou... To nowość. Uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Na tą chwilę nie.
- W takim razie już masz - zaśmiał się. Przymrużyłam oczy.
- A można wiedzieć jakie?
- Przyjdziesz pokibicować na mecz koszykówki. Zaprasza cię sam kapitan drużyny - poruszył brwiami, co wywołało u mnie chichot. Jednak w głębi serca skakałam z radości. Louis Tomlinson, kapitan drużuny koszykarskiej i jeden z najseksowniejszych gości w szkole, zaprasza mnie... No właśnie. Na co? Na randkę?
- A potem co? - zbliżyłam się do niego z uśmiechem.
- A potem - zająkał się - może... zgodziłabyś się spędzić ze mną trochę czasu?
- Czy proponujesz mi randkę, Lou?
Szatyn uśmiechnął się uroczo. Pochylił się tak, że jego usta znów znalazły się tuż przy moim uchu. Wciągnęłam głośno powietrze. Nie spodziewałam się kompletnie tego ruchu. Poczułam uderzający zapach jego perfum. Zakręciło mi się w głowie. Czekałam aż wypowie kilka słów. Te kilka sekund to wieczność.
- Mogę ci równie dobrze proponować zwykłe spotkanie towarzyskie, ale... - przerwał na chwilę - Tak. Umówisz się ze mną, Andie?
Moja wewnętrzna ja skakała na trampolinie wrzeszcząc w niebogłosy coś w stylu "Jeeeeeeej". Niestety nie mogłam zachować się tak publicznie. Odetchnęłam głęboko, próbując wziąść się w garść. Odsunęłam ręką Lou, aby ułatwić sobie zadanie.
- Primo, daj mi oddychać. Secundo, z chęcią się z tobą umówię.
- Kiedy ja lubię być blisko - mrugnął do mnie i pocałował w policzek. - Do zobaczenia.
Ponownie poczułam żywe rumieńce na policzkach. Mimo to w tym momencie nie obchodziło mnie to. Ważne, że Louis chce się ze mną umówić!

~*~

- Tessa? Możemy porozmawiać?
- Em... Jasne - odparła niepewnie. Patrzyła na mnie podejrzliwie, jakbyśmy były w przedszkolu i chciałabym jej zabrać ulubionego misia. Wiocha...
- Posłuchaj. Nie chce cię wyganiać - zaczęłam delikatnie - ale bardzo potrzebuję mieć wolny pokój dziś wieczorem i...
- Spoko - uśmiechnęła się do mnie. - Powiedz mi tylko kiedy mniej więcej będę mogła wrócić.
Zatkało mnie. Najpierw jestem dla niej okropna i mieszam ją z błotem za każdym razem kiedy jest okazja, a teraz proszę ją o przysługę i ona zgadza się mi pomóc bez namysłu. Powinna coś chcieć albo się nie zgodzić. Przypatrzyłam się jej, ale nie wyglądało na to by coś knuła.
- O 21 będzie już spokój.
Kiwnęła tylko głową na znak, że rozumie. Powoli wstała, wzięła potrzebne rzeczy i chciała już wyjść. Nie mogłam na to pozwolić.
- Dlaczego? - wyszeptałam.
- Zmęczyła mnie ta wojna - uśmiechnęła się.
- Dziękuję - odwzajemniłam uśmiech.

~*~

Siedziałam, układając sobie tekst w głowie. Musimy z tym skończyć.
Harry, my... Nie możemy tego ciągnąć. To zabrnęło za daleko.
Nie. To beznadziejne.
Hazz poznałam kogoś i...
Zdecydowanie odpada. Nie mam pojęcia jak zareaguje na moje słowa. Chciałabym powiedzieć mu to łagodnie, ale stanowczo. Boję się, że znów będzie agresywny, że nie da sobie wytłumaczyć. Ale tak dalej nie można. Tu nawet nie chodzi o Lou, choć poniekąd to on mnie zmotywował do podjęcia takich kroków. Nie żeby wiedział. Po prostu zaczynam czuć do niego coś i nie chcę tego popsuć. Nasze relacje z Harrym są dziwne, wręcz toksyczne. Kiedy jest w pobliżu przestaję się kontrolować. I może to głupio zabrzmi, ale czuję się wyjątkowo. Jednak wiem jaki on jest. Mam świadomość, że to złudzenie. On nigdy nie obdarzy mnie jakimkolwiek uczuciem. Dlatego muszę to skończyć, zanim się kompletnie pogubię...
Usłyszałam ciche pukanie. Dziwne. Nikogo nie zapraszałam. To, że poprosiłam Tesse o udostępnienie pokoju nie oznacza, że chcę mieć gości. Okay... Może sobie pójdzie. Mimo to, że byłam najciszej jak tylko umiem to pukanie nie ustawało. Stawało się głośniejsze. Zirytowana tajemniczym gościem podeszłam do drzwi i szarpnęłam za klamkę, otwierając tym je.
- Wreszcie - uśmiechnął się, pomijając fakt, że właśnie zabijam go wzrokiem.
- Czego chcesz Styles? - zapytałam z przekąsem, próbując stłumić mój strach, który pojawił się już wtedy gdy ujrzałam jego zielone tęczówki wpatrujące się w moje.
- Stęskniłem się - znów posłał mi uśmiech tym razem bardziej uroczy. Przez chwilę zastanawiałam się co robić. Wyprosić go, czy wpuścić? Jeśli wejdzie, oboje wiemy jak to się skończy. Przecież tego nie chcę. Z drugiej strony mogłabym z nim porozmawiać, ale nie jestem gotowa. Nie wiem co mogłabym mu powiedzieć. W momencie, gdy otwierałam usta by powiedzieć, żeby sobie poszedł on bezczelnie wkroczył do pomieszczenia. Moja irytacja wzrosła. Co on do licha wyprawia?
- Możesz mi powiedzieć po co tu przyszedłeś?
Wzruszył ramionami totalnie ignorując moje pytanie. Stał do mnie tyłem i oglądał moje zdjęcia. Miarka się przebrała... Podeszłam do niego i odwróciłam by stał przodem do mnie. Nie był to jednak dobry pomysł. Nasze spojrzenia się skrzyżowały, a usta dzieliło kilka centymetrów. Wzięłam głęboki wdech i ponownie spytałam.
- Czego chcesz?
- Ciebie...

-------------------------------------------------------

Hej kochani!
Witam w 7 rozdziale Fucking Love.
Jak wam się podobał? Mam nadzieję, że nie był taki zły. A teraz mam do was kilka pytań. Jak myślicie: Kim była osoba z pierwszej perspektywy? Co miała na myśli, twierdząc, że zna sekret Andie? Czy randka Lou i Andie się uda, a może skończy się katastrofą? Uważacie, że ta dwójka do siebie w ogóle pasuje? A może Andie i Harry ostatecznie powinni być razem? Czy Andie uda się zakończyć układ i jak na to zareaguje Styles? I ostatnie... Co się stało z karteczką?
Na te pytania odpowiedzieć możecie w komentarzach. Liczę na wasze opinie ;D
Do zobaczenia!
Arielka x

P.S Jewel nie każ naszym czytelnikom czekać :P

sobota, 10 stycznia 2015

Rozdział 6

Theressa Pov
Siedząc na łóżku Niall'a, po raz kolejny zastanawiałam się jak do tego doszło, że zgodziłam się na ten "szalony" plan. Już ja to widzę, nasza trójka zbierająca pieniądze do puszek w samym środku miasta.
- Nie mów tylko, że się wahasz - powiedziała groźnie Naomi, poprawiając swoją niebieską koszulkę z nadrukiem postaci z jakiejś bajki.
- Szczerze mówiąc to.. - nie dane było mi dokończyć, ponieważ blondyn szybko podbiegł do mnie i przykrył moje usta dłonią.
- Będzie fajnie - powiedział przekonująco - A poza tym w tamtym roku też byliśmy na tej akcji.
- A więc na co zbieramy kasę? - zapytałam zrezygnowana, krzyżując ramiona na piersi.
- Na ochronę wielorybów - powiedziała dumnie Naomi, prezentując nam swój szeroki uśmiech.

- Nigdy więcej wam nie zaufam - powiedziałam załamana, siadając na krawężniku.
- Było fajnie - powiedziała niepewnie Naomi, kucając przede mną.
- No właśnie Tessy - powiedział entuzjastycznie Niall, który od razu zamilkł jak zauważył moje spojrzenie.
- To był koszmar - powiedziałam powoli - Przez cztery godziny chodziłam w śmierdzącym stroju wieloryba, każde dziecko w tym mieście musiało mnie obmacać, albo obrzygać - przypominając sobie małego uroczego Thomaska i jego jakże uroczego bełcika na moim stroju, skrzywiłam się jeszcze bardziej.
- No dobra to nie było fajne - przyznał Horan, siadając obok mnie na krawężniku.
- Szczerze? To była maskara - zgodziła się Darling, siadając po mojej drugiej stronie.
- Duży milk shake? - zapytałam unosząc głowę do góry.
- Jestem za - powiedzieli razem moi przyjaciele, po czym podnieśli się z ziemi i wyciągając w moją stronę dłonie, pomogli mi wstać.

Stojąc w gigantycznej kolejce w jednym z najlepszych barów mlecznych w tym mieście, po raz kolejny zastanawiałam się dlaczego przyjaźnię się z Naomi i Niallem. Ach no tak, bo tylko oni mnie rozumieli, był jeszcze Beau, ale jego osoba oddalona o jakieś tysiące kilometrów nie niosła w tym momencie żadnego pocieszenia.
- Jakiego chcesz?- zapytał Niall, patrząc tymi swoimi wielkimi niebieskimi oczami, prosto w moje, o dużo mniejsze i o burym kolorze.
- Czekoladowego - powiedziałam szybko i posyłając przyjacielowi szybki uśmiech, rozejrzałam się dookoła. Masa dzieciaków z uczelni, stwierdziłam po małym rekonesansie.
- To dla ciebie, a to dla Nany - zaśmiał się Horan, wybuchając głośniejszym śmiechem, kiedy dostał w ramię od Naomi.
- Gdzie idziemy? - zapytała brunetka, pomiędzy łykami napoju.
- Przed siebie? - zaproponowałam z tajemniczym uśmieszkiem.

~*~
Siedząc na jednej z niewygodnych sof w jednym z damskich akademików, po raz kolejny zastanawiałem się co tu robię. Wyciągając ze znudzeniem telefon z kieszeni, z rozbawieniem spojrzałem na wiadomość, która wyświetliła mi się na pulpicie.
Widzimy się dzisiaj kochanie? A xx
Wybuchając cichym śmiechem, usunąłem wiadomość, po czym wstając z kanapy, nakreśliłem na kartce wiadomość, że musiałem iść, po czym zakładając kaptur na głowę, wsadziłem ręce do kieszeni bluzy i wyszedłem na świeże powietrze. Stając pod ścianą budynku, oparłem się o niego podeszwą buta, po czym wyciągając z kieszeni paczkę black devilów, wziąłem jednego szluga i wkładając go pomiędzy wargi zapaliłem.
- Twoje zdrowie - powiedziałem z przekąsem wypuszczając dym w niebo.
~*~
Żegnając się z przyjaciółmi, przetarłam dłońmi, zmęczone oczy.
- Ciężki dzień? - zapytała Holly, drobna blondynka, z którą chodziłam na malarstwo zaawansowane.
- Niall potrafi być męczący - zaśmiałam się cicho, na samo wspomnienie komentarzy blondyna, podczas seansu jednej z bajek disneya, na który wybraliśmy się tuż po shake'ach.
- Ale jest prawdziwym przyjacielem - uśmiechając się tajemniczo, poklepała mnie delikatnie po ramieniu, po czym zniknęła za drzwiami do swojego pokoju.
- Coś w tym jest - dodałam cicho, po czym odklejając kartkę, widzącą na naszych drzwiach, weszłam do środka, gdzie znalazłam Adrianne siedzącą na łóżku z laptopem na kolanach - Coś dla ciebie - podając jej z obojętnością kartkę, wzięłam ze swojego łóżka piżamę i ruszyłam w stronę łazienki, gdzie rozbierając się do naga, weszłam pod ciepły strumień wody.
~*~
- Masz już plan? - ściskając w ręce butelkę piwa, ze złością spojrzałem na przyjaciela, który przed chwilą zadał to głupie pytanie.
- A czy wyglądam na osobę, która by go nie miała? - zapytałem opryskliwie, dopijając do końca nagrzane już piwo.
- Tylko się pytam - śmiejąc się pod nosem, chłopak wyciągnął w moją stronę paczkę papierosów - A więc już coś zacząłeś - powiedział pewnie, podpalając czerwone marlboro, którym mnie poczęstował.
- Powiem tak, pierwszy krok już wykonany teraz tylko trzeba poczekać na efekty - uśmiechając się pod nosem, wsadziłem papierosa do ust i zaciągając się dymem papierosowym, rozłożyłem się wygodniej na fotelu - Czas - powiedziałem pod nosem - Czas jest najlepszym rozwiązaniem - przypominając sobie tandetną karteczkę oraz mały pakunek, wysłany do odpowiedniego pokoju, uśmiechnąłem się szeroko. Jaka kobieta nie lubi komplementów i prezentów? No właśnie, żadna, więc kilka pierdółek i cnotka jest moja. Dopalając szluga, zgasiłem go w popielniczce, po czym żegnając się z przyjacielem wyszedłem z pokoju, aby już po chwili znaleźć się na zewnątrz skąd miałem dobry widok na pokój Theressy Moore.

_----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------_
Przepraszam pewnie spodziewaliście się czegoś długiego i inspirującego, ja także a tu klops. Nie będę wam ściemniać, ponieważ to bezsensowne, powiem prawdę, delikatnie się pogubiłam i musiałam zleźć swoją drogę, ale teraz myślę, że będzie coraz lepiej ;) Więc wybaczcie mi ten krótki rozdział, Kocham was xx

środa, 17 grudnia 2014

Liebster Award

Okej i tu jest pies pogrzebany :P Albo raczej Chochlik pogrzebany hahaha, ponieważ jestem tak żałosnym człowiekiem że nigdy nie wiem co w tym momencie powiedzieć, a więc powiem zwykłe i najprostsze dziękuje :P W swoim jak i w Arielki imieniu serdecznie dziękujemy Paulinie, która już nie mogła znieść narzekania z naszej strony na małą liczbę czytelników, więc zlitowała się nad nami i nominowała nas do Liebster Awards ;) A jako, że my chamkami nie jesteśmy to dziękujemy z całego serduszka i zapraszamy na jej cudowny blog (my się wcale nie podlizujemy haha :P) http://forgotten--promises.blogspot.com/



A teraz trochę na poważnie, a więc o co w tym wszystkim chodzi?


Zasady:
,,Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach
uznania za ,,dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."


A teraz pytania ;) Aby ułatwić sobie jak i wam pracę postanowiłyśmy odpowiadać każda z osobna na inny kolor :P Myślę, że łatwo się połapiecie, która to która :P (Ja wam tej pracy nie ułatwię :P)

1. Jak masz na imię?
~Osobiście mi się to imię nie podoba, ale brałam to co dawali na chrzcie, a więc końcowy efekt starań rodziców wyszedł: Marta
~ Mam na imię Paulina choć miałam nazywać się Adrianna. Osobiście uważam, że druga opcja lepsza. A wy jak  myślicie? 

2. Co zainspirowało cię do stworzenia bloga?
~ Czy wspominałam już o słabej pamięci? Bo szczerze mówiąc nie pamiętam, ale to chyba był fakt, że zrezygnowałyśmy z jednego bloga, a później była wizja i baaam znów zaczęłyśmy pisać coś razem ;)
~ Jewel ja również nie pamiętam od kogo to wyszło. Jedna o czymś napomknęła i poleciało :D 
(Widzicie jak mnie kocha? Już na początku zdradziła kto jest kto :P) 

3. Czy należysz do jakiś fandomów?

~Nie, ponieważ nie rozumiem tej polityki walki fandomów o to który jest lepszy, sorka że to powiem, ale to żałosne ;)
~ A ja będę żałosna xD Jestem Directioner i należę do 5SOSFamily, ale szanuję każdego niezależnie, czy jest w jakimś fandomie (i w jakim) czy nie. Kaźdy ma swoich idoli i to jest piękne ;> 
(Csiiii, prawdę mówiąc sama jestem Directioner i 5sosFamily, ale nienawidzę tych kłótni pomiędzy fandomami :P i nie jesteś żałosna, chodziło mi o tych co się wykłócają :P) 

4. Co lubisz robić w wolnym czasie?

~Poczytać jakąś dobrą książkę, napić się gorącej czekolady, popisać z przyjaciółkami, albo zająć się pisaniem rozdziału ;) Praktycznie rzecz ujmując ja zawsze jestem czymś zajęta hahaha moje wrodzone Adhd nie pozwala mi usiedzieć za długo w miejscu :P
~ To dobre pytanie. Najczęściej słucham muzyki lub oddaje się swoim pasjom tzn. taniec, pisanie, robienie bransoletek. Uwielbiam również przeczytać dobrą książkę i pogadać z przyjaciółkami (szczególnie z tą wyżej xD). 

5. Czy masz swojego idola?
~Idoli mam mnóstwo, pamiętam jak pierwszy raz zakochałam się w piosenkarzu i cały czas wgapiałam się jak głupia w telewizor ;) Ale jakbym miała wymienić swojego ulubieńca to wybaczcie, ale pomimo wieku to będzie mój ulubiony aktor Jason Statham, ten mężczyzna skradł mi serce swoimi rolami w filmach akcji, pokazał co to prawdziwe sztuki walki, humor i brytyjski akcent w jednym ;) 
~ Tak, jest ich dość sporo. Od celebrytów, poprzez osoby "zwykłe", kończąc na bohaterach książkowych :)

6. Twoja ulubiona piosenka, jeżeli taką masz?
~Każda jaką mam na telefonie hahaha czyli będzie ich ok 300 :P Ale aktualnie nie mogę oderwać się od piosenki Fall out boy - Centuries :P
~ Jest dużo pięknych piosenek. Ciężko mi jest wybrać tą jedną jedyną. 

7. Twoja ulubiona książka, jeżeli taką masz?
~I znowu poległam, ponieważ kocham każdą książkę, po którą sięgnęłam w swoim życiu, a było ich całkiem sporo ;) I muszę przyznać, że do każdej wracam po kilka razy ;) Ale serie które polecam to : Saga o Ludziach Lodu (nie przerażajcie się ilością tomów, ponieważ czyta się je jednym tchem), Percy Jackson i bogowie olimpijscy, Olimpijscy herosi oraz Romanse sprzed lat (hahaha nie umiałam się oprzeć hahaha)
~ Wow. Mogłabym wymieniać i wymieniać. Kocham wszystkie książki. Każda z nich jest uniwersalna i ma w sobie coś magicznego. Każda z nich opowiada swoją historię, a także nosi opowieści jej czytelników. To zaskakujące kiedy pomyślisz ile ludzi przeżywało to co ty podczas czytania. Nie potrafię wybrać jednej książki spośród tysiąca innych równie wspaniałych. 

8. Czy masz jakieś ulubione opowiadanie?
~Każde, które czytam ma w sobie to coś, a ja jako dobra matka nie chcę wybierać ulubionego dziecka spośród wielu, więc nie odpowiem na to pytanie :P
~ Zdecydowanie nie. Znam wiele dobrych opowiadań, ale nie mam ulubionego.

9. Jak nazywają cię znajomi?
~I zagdaka rozwiązana kto jest kim hahah, a więc znajomi mówią na mnie przeróżnie: Martix, Marcia, Jewel, Chochlik, Śnieżynka, Wiedźma, Zła zołza, Brytyjka, Chopin :P
~ Miśka, Arielka (w skrócie Ari), Małpka lub Gnom. ;) 

10. Z czym kojarzy ci się czerń?
 ~Aktualnie z kolorem moich paznokci  hahahahaha
~ Teraz ze spodniami, które mama każe mi wyprać :( 

11. Kawa czy herbata?
~ Na 100 pro HERBATA *.*
~ Herbata, ale jeśli kawa to latte. :D 

Jeśli macie do nas jakieś pytania odnośnie odpowiedzi lub chcecie nam zadać pytanie, którego tu nie było to zachęcam was do pytania w komentarzach. Z przyjemnością na nie odpowiem. Jewel pewnie też :D 

Chciałyśmy nominować masę blogów, niestety z nadmiaru, aż nie mogłyśmy wybrać ani jednego hahaha, nie nasza wina, że jest tak dużo wspaniałych blogów, pisanych również przez was, a my nie chcemy, aby ktoś poczuł się nie doceniony i poszkodowany, ponieważ to paskudne uczucie. Kochamy was i oby więcej takich pytać hahaha :* 

wtorek, 9 grudnia 2014

Rozdział 5.


ADRIANNA'S POV

Będziesz dzisiaj na imprezie?
xxx

Czytając piąty raz wiadomość od nieznajomej mi osoby, zastanawiałam się o co chodziło anonimowi. Przecież musiałabym mieć czterdzieści stopni gorączki, żeby nie przyjść na imprezę. W końcu jestem Adrianna Monteith. Najpopularniejsza dziewczyna w całej akademii. Dwukrotna królowa balu oraz zwyciężczyni konkursu na najfajniejszą osobę w szkole. Jakby tak przyjżeć się temu z perspektywy osoby trzeciej to wydaje się to żałosne. Poniekąd jest...
Prychnęłam cicho i zatrzaskując szafkę, poszłam do sali, gdzie miała odbyć się lekcja języka hiszpańskiego. To jeden z niewielu przedmiotów, który uwielbiam. Mogłabym go mieć siedem razy w tygodniu, a i tak by mi się nie znudził.
- Buenos tardes, mi querido - powitała nas z uśmiechem pani Álvarez.
- Buenos tardes - odparłam również uśmiechając się.
- ¿qué tal? - zapytała, odkładając rzeczy na biurko.
- Muy bien - odpowiedzieliśmy chórem.
Nauczycielka zaśmiała się, słysząc nasze zgodne oraz jednakowe odpowiedzi. Mnie samej zachciało się śmiać, ale powstrzymałam się. Wsłuchałam się w jej kolejną historię z pobytu w Hiszpanii. Uwielbiałam gdy opowiadała nam różne zabawne sytuacje, opisywała kulturę kraju lub inne rzeczy. Mogłam wtedy wyobrażać sobie, że jestem w tym cudownym miejscu i poznaję nowych ludzi. Z rozmyślań oderwała mnie mała karteczka, która odbiła się o moje ramię i wylądowała na ziemi. Zdziwiona podniosłam ją i odczytałam.

Czekam na odpowiedź. x

Rozejrzałam się po sali jednak nie ujrzałam nikogo kto mógł być nadawcą wiadomości. Wszyscy uważnie słuchali nauczycielki. Potrząsnęłam głową by pozbyć się pytania, które krążyło po mojej głowie. Kto to jest?
Reszta lekcji zleciała mi na robieniu banalnych ćwiczeń. Słysząc dzwonek z ulgą zamknęłam książkę. Spakowałam wszystkie swoje rzeczy do torby i razem z innymi uczniami opuściłam klasę. Przechodząc przez korytarz, spotkałam Jen i Maddie. Bliźniaczki były tak podjarane zapewne jakąś nową plotką, że prawie mnie nie zauważyły.
- Hej Andie!
Siostry podbiegły do mnie i wzięły pod rękę.
- Jak hiszpański? - zapytała jedna z blond klonów.
- Jak zwykle - odpowiedziałam, siląc się na uśmiech. - Nudy. A jak wasz francuski?
- Idealnie - odparła Jennifer - Ten nowy praktykant jest boski.
- A jak mówi z tym swoim akcentem to czuję się jak w niebie. Z przyjemnością bym mu pozwoliła zająć się moją wewnętrzną boginią - odparła rozmarzona Madelaine. Spojrzałam na dziewczyny, próbując się nie zaśmiać. Widok ich o mało niemdlejących na samo wspomnienie nowego praktykanta jest po prostu komiczny. Oddaliłam się od moich towarzyszek, chcąc się uspokoić. Podeszłam do szafki, wstukałam kod i otworzyłam ją. Schowałam niepotrzebne książki i wzięłam te, które jeszcze, niestety, mi się przydadzą. Przejrzałam się jeszcze w lusterku, aby sprawdzić czy dobrze wyglądam. Jednak moją uwagę przykuła mała karteczka. Trzecia w ciągu dnia...

Nieładnie tak nie odpowiadać. Będę na ciebie czekał x

- Co to jest? - usłyszałam głos Jen, która usiłowała wyrwać mi skrawek papieru z rąk. Jeśli by ją zobaczyła zapewne obie nie dałyby mi żyć dopóki nie dowiedziałyby wszystkiego na temat nadawcy wiadomości. Szybko schowałam kartkę do szafki i zamknęłam ją.
- Nic takiego - uśmiechnęłam się niewinnie.
Jennifer spojrzała na mnie podejrzliwie. Jej wyraz twarzy wskazywał na to, że mi nie uwierzyła, ale ja nie zamierzałam im nic mówić. To mój mały sekret.

Tik... tak... tik... tak...
Po raz piąty chyba spoglądałam na zegarek, czekając. Czekając na odpowiedni moment. Chciałam wyjść w dobrej chwili, aby zrobić wrażenie. Chociaż ja zawsze je robiłam. Mimo, iż dzisiejsza impreza niewiele różniła się od poprzednich w pewnym sensie była wyjątkowa. Miałam zobaczyć jego... Od naszego ostatniego spotkania minęło sporo czasu, a ja nie mogłam dłużej czekać. Był też inny ważny powód, przez który moja cierpliwość się kończyła. Tajemniczy nadawca wiadomości miał pojawić się tam. Nie wiem kim jest ani czego chce. Być może to jakiś zakochany szczeniak albo ktoś najzwyczajniej w świecie robi sobie ze mnie jaja. I choć te teorie wydają się bardzo realistyczne i równie nudne, byłam ciekawa. Może jednak ta osoba mnie zaskoczy i...

Rozglądałam się po całej sali, ale nie mogłam dostrzec znajomej sylwetki szatyna ani żadnego podejrzanego typka, który mógłby pasować na TD, czyli Tajemniczego Dręczyciela. Spędziłam tu już pół godziny i nic się nie wydarzyło.
- Andie nie stój jak sierota tylko chodź tańczyć - Maddie pociągnęła mnie na tak zwany przez wszystkich parkiet. Rzadko przyznaję, że ta dziewczyna ma rację, ale jednak coś w tym jest. Przecież nie mogę stać jak słup i wyczekiwać cudu. Skoro TD się nie pojawił to pewnie już tego nie zrobi. Czas się zabawić. Podeszłam do aktualnie wolnego David'a, kapitana szkolnej drużyny piłkarskiej i zachęciłam go do tańca, prowadząc go wśród tłum tańczących ludzi. Zarzuciłam mu ręce na szyję, zaś on złapał mnie w talii i razem zaczęliśmy się gibać w rytm muzyki. Blondyn wbrew pozorom był całkiem niezłym tancerzem, oczywiście jak na osobę, która z wielkim trudem stara się nie deptać partnerów. Z każdą kolejną piosenką biedny chłopak czuł coraz większe zażenowanie, aż w końcu przepraszając odszedł do kumpli z drużyny.
- I zostałam sama - westchnęłam cicho ruszyłam w stronę wyjścia, gdy poczułam czyjeś ręce oplatające moje ciało.
- Niezupełnie - znajomy głos odezwał się tuż przy moim uchu. Odwróciłam się, niedowierzając. Jego hipnotyzujący wzrok przeszywał moją osobę. Uśmiechnęłam się, czując rumieńce na policzkach.
- Zatańczysz? - zapytał. Miałam już się zgodzić, jednak powstrzymałam się w ostatniej chwili.
- Może - odparłam - Ale...
Uniósł brwi lekko zaskoczony wyraźnie niewiedząc co zamierzam powiedzieć.
- Ale chcę znać twoje imię.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem - zaśmiał się - Jestem Louis.
Obrócił mnie i pociągnął znów gdzieś w środek parkietu. Jego dłonie wciąż spoczywały na mojej talii, a uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Dostałaś wiadomości? - szepnął mi do ucha.
- Czyli to twoja sprawka - powiedziałam udając zdegustowaną.
- Przyznaję się do winy.
- Nie lepiej było po prostu podejść? - odwzajemniłam uśmiech.
- Lubię oryginalność - opowiedział chichocząc - Duszno tu. Chcesz się przejść?
- Z chęcią...

---------------------------------------------------
Dziś tak króciutko, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe ;) Liczę na szczere opinie ;D
Arielka x

sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 4

Rozdział dedykuje przede wszystkim Arielce ;* To dzięki twojej pomocy pojawił się dzisiaj ;) Pragnę go także zadedykować Paulinie ;) Czekam na więcej rozmów na Facebooku Śnieżko ;* Dedykuję go również reszcie czytelnikom ;) 

Theresa Pov
- Dlaczego ona tak się zachowuje? - zapytałam, następnego dnia, przyjaciół, kiedy siedzieliśmy wspólnie w czasie lunchu na stołówce.
- Stare dzieje - opuszczając wzrok do dołu, Naomi, nagle zainteresowała się swoim ziemniaczanym Pure.
- Czyli coś poważnego - wyszeptałam, patrząc Niallowi prosto w oczy.
- W tamtym roku przyjaźniliśmy się - powiedział w końcu, wypuszczając z płuc głośno powietrze - A później było małe rozczarowanie, kłótnia, zmiana otoczenia i bam zostaliśmy na lodzie - uśmiechając się smutno, wzruszył ramionami - Takie jest życie.
- A nie próbowaliście tego odbudować? - zapytałam zaciekawiona, odkładając widelec na talerz.
- Próbowaliśmy - zaśmiała się gorzko Naomi - Tak próbowaliśmy, że Niall został okrzyknięty gejem roku, a ja kujonem - prychając głośno, przez nos, spojrzała smutno w moją stronę - Przez zły dobór osób stała się pustą suką bez serca - widząc łzy w oczach tej dwójki, poczułam wyrzuty sumienia, że w ogóle zaczęłam ten temat.
- Ale na pocieszenie powiem, że jestem sexy gejem roku - powiedział Niall, rozluźniając tym samym napiętą atmosferę.
- Albo fujarą roku - zaśmiała się Naomi, wystawiając w stronę blondyna język.
- Przeginasz młoda damo - grożąc, brunetce palcem chłopak wstał z krzesełka i rozciągając się, spojrzał na nas z uśmiechem - To widzimy się za 3 godziny u mnie w pokoju - puszczając nam oczko, zniknął wraz z tacą pośród tłumu.
- Co masz teraz? - zapytała brunetka, patrząc na mnie spod swoich długich rzęs.
- Malarstwo dla zaawansowanych - powiedziałam dumna, że w końcu zapamiętałam swój plan - A ty?
- Fotografia - uśmiechając się z zawstydzeniem, spojrzała na zegarek, który miała na prawym nadgarstku, po czym robiąc wielkie oczy, szybko się ze mną pożegnała i popędziła w stronę miejsca, gdzie oddaje się tacki.
- To chyba zostałam sama - szepcząc cicho do siebie, jak chora umysłowo, wzruszyłam ramionami i zjadając, na spokojnie swoje ciastko, które było jako deser, wstałam od stolika i oddając tackę, przewiesiłam torbę przez ramię, po czym wyprostowana ruszyłam w stronę swojej klasy, gdzie mają odbyć się zajęcia.

Rozglądając się dookoła po sali, zauważyłam ze smutkiem dużo pustych miejsc. Mrużąc lekko oczy policzyłam w myślach osoby, które znajdowały się w sali. 3....A nie jednak 4, przekręcając lekko głowę w lewo próbowałam dostrzec rysy twarzy wysokiego chłopaka, który ukrył się w kącie, gdzie prawie był niewidoczny.
- Możesz zająć miejsce jakie chcesz - słysząc jakiś damski głos za sobą, obejrzałam się szybko za siebie, gdzie stała kobieta w średnim wieku, owinięta w przeróżnej barwy szale, ubrana w jakieś dziwne, luźne ubrania - W tym roku to i tak rekord - zaśmiała się cicho, z własnego żartu, po czym odwróciwszy się do mnie tyłem, zaczęła przeglądać jakieś papiery na biurku.
- Rozumiem - wymamrotałam oszołomiona, zajmując sztalugę z tyłu, z dala od wszystkich. Kładąc torebkę na podłodze, siadłam na taborecie i bawiąc się palcami, czekałam na "rozkazy" profesorki.
- No to zaczynamy - patrząc na nas znad okularów, kobieta rozejrzała się po klasie - Holly, Bill, Connie, Zayn - zaczęła wyliczać, po czym spojrzała na mnie - A ty Aniołku to?
- Tessa - powiedziałam nieśmiało, oblewając się rumieńcem.
- A więc i Tessa - uśmiechając się szeroko, rozłożyła szeroko ręce - Witajcie na tegorocznych zajęciach Malarstwa zaawansowanego. Na tych zajęciach obowiązuje tylko jedna zasada, całkowity ich brak - składając swoje dłonie w piramidkę, spojrzała na nas z szerokim uśmiechem - Tutaj możecie pokazywać prawdziwych siebie, nie musicie się ukrywać. W tej sali nie będzie nakazów co macie malować, liczę na waszą twórczość - zakładając ręce za sobą, zaczęła chodzić po klasie - I nie talent będzie oceniany, ale wasze emocje na płótnie, a teraz pędzle w dłoń i do pracy - klaszcząc radośnie w dłonie, zagoniła nas do pracy. Patrząc się w płótno, jak ciele w malowane wrota, przygryzłam delikatnie dolną wargę, zastanawiając się do umieścić na swojej pierwszej pracy. Załamując ręce, rozejrzałam się dookoła. Wszyscy oprócz mnie zabrali się już do pracy. Jęcząc głośno, zakryłam twarz dłońmi.
- Pomóc w czymś? - słysząc głos pani Fletcher na sobą, odsłoniłam twarz - Brak weny? - zapytała ze zrozumieniem, na co ja pokiwałam tylko twierdząco głową - Pomyśl o czymś szczęśliwym, co cię raduje, a wena sama przyjdzie - doradziła cicho, po czym poszła pomóc kolejnej osobie.
- łatwo powiedzieć - wymamrotałam pod nosem, po czym poddając się, zamknęłam oczy i zaczęłam myśleć o swojej rodzinie, która była u mnie na pierwszym miejscu. Widząc uśmiechniętą twarz mamy oraz taty, poczułam gdzieś głęboko w sobie ich miłość obok siebie. Uśmiechając się lekko, skupiłam się na detalach domu z dzieciństwa, gdzie spędziłam najlepsze lata wraz z Beau. Widząc przed oczami twarz przyjaciela z dzieciństwa zaśmiałam się cichutko, po czym przypomniałam sobie zimne powitanie Adrianny oraz jej dystans i chłód jaki odczuwam każdego dnia z jej strony. To ona powodowała, że czułam się wyobcowana i osamotniona, gdzie się nie obejrzę znajduję jej ślad. Nawet moi nowi przyjaciele, mają jej ślad na sobie. Czując jak usta wyginają mi się w podkuwkę otworzyłam oczy i ponuro spojrzałam na białe płótno.
- Bo tylko malarz bez serca nie reaguje na świat- wymamrotałam pod nosem, zanurzając pędzel w czarnej farbie. Będąc jak w transie, malowałam linie za linią. Czując czyjś wzrok na swojej osobie, oderwałam się nagle od pracy i zaczęłam się rozglądać dookoła. Marszcząc delikatnie brwi, zauważyłam, że tajemniczy chłopak z kąta zniknął, pozostawiając po sobie, jedynie sztalugę przysłoniętą jakiś materiałem.
- Trochę mroczny ten obraz - skomentowała pani Fletcher, pojawiając się nagle obok mnie.
- Co pani mówiła? - zapytałam cicho, budząc się z odrętwienia.
- Ciemno tutaj - wskazując ręką na mój obraz, odeszła do dziewczyny z przodu. Marszcząc brwi z przerażeniem spojrzałam na płótno, gdzie namalowałam czarną farbą, twarz dziewczyny z rozmazanym makijażem oraz przerażeniem wydzierającym się z jej spojrzenia.
- Co się dzieje? - wymamrotałam cicho, zdejmując szybko pracę ze sztalugi. Rozglądając się z przerażeniem dookoła, szybko podniosłam swoją torbę z podłogi i nie żegnając się z nauczycielką, wręcz wybiegłam z sali gdzie odbywały się zajęcia. Rozglądając się dookoła, patrzyłam czy nikt nie idzie, aby żadna osoba nie zobaczyła mojego malunku. Skręcając w odpowiedni korytarz do swojego pokoju, poczułam nagle coś twardego w co uderzyłam, po czym bolesny upadek na siedzenie. Patrząc zdezorientowana dookoła, stwierdziłam, że jakimś przypadkiem znalazłam się na podłodze, a płótno z portretem znajduje się w rękach jakiegoś chudego chłopaka. Wydając z siebie jęk przerażenia, szybko podniosłam się z zmieni i otrzepując spodnie, wyrwałam swoją własność z rąk przystojnego bruneta.
- to raczej moje - wymamrotałam niepewnie, przyciskając płótno do swojego boku.
- Nawet ładny - stwierdził kiwając głową, po czym przeszył mnie stalowym spojrzeniem - Ale autorka powinna nauczyć się chodzić - prychając pod nosem, zmierzył mnie pogardliwym spojrzeniem, po czym zniknął za rogiem.
- I powiedział to gość od pojawiam się i znikam - szepnęłam sfrustrowana tym faktem, że widział to paskudztwo. Czując gdzieś głęboko w sobie wstyd, oraz pogardę dla samej siebie, szybko ruszyłam w stronę mojego tymczasowego lokum. Znajdując się w sypialni odetchnęłam z ulgą na widok braku swojej współlokatorki. Opierając płótno o ścianę otworzyłam swoją szafę i robiąc z tyłu miejsce umieściłam tam obraz.

- Musimy się stąd wyrwać - powiedział znudzony Niall leżąc na jednym z dwóch łóżek w pokoju - Nudzi mi się - mruknął leniwie, przekręcając się na brzuch.
- To rozbierz się i ubrania pilnuj - zaśmiałam się, przekręcając stronę w książce.
- Przyznaj się, że chcesz po prostu zobaczyć mnie nago - siadając raptownie na łóżku poruszył wymownie brwiami w dół i w górę robiąc typowego "pedoface'a".
- Bo jeszcze tego moje oczy nie widziały - powiedziałam nieśmiało, zerkając na przyjaciel znad brzegu książki.
- Naomi byłaby zainteresowana - mruknął smutno, opadając na poduszki.
- Albo zniesmaczona - powiedziałam pod nosem, - Właśnie gdzie ona jest? - zapytałam zainteresowana, odkładając książkę na bok.
- Ma chyba jakąś randkę czy coś takiego - wzruszając ramionami, spojrzał znudzonym wzrokiem na sufit - Głodny jestem - powiedział nagle, masując się po brzuchu.
- Subway czy KFC? - zapytałam podnosząc się z podłogi.
- I na to właśnie czekałem - uśmiechając się szeroko, podniósł się z łóżka, stają obok mnie, gotowy do wyjścia.
- Co ty byś beze mnie zrobił? - zapytałam przewracając oczami.
- Zjadłbym swoje buty? - zapytał ze śmiechem, po czym łapiąc mnie za rękę, wyciągnął siłą z pokoju i ciągnąc mnie przez pół akademika, puścił dopiero jak wyszliśmy na zewnątrz.
- Jesteś idealnym poganiaczem bydła - wymamrotałam zziajana.
- Wydaje ci się - wystawiając w moją stronę język, wsadził ręce do kieszeni spodni i zaczął iść w stronę Subway'a.
~.~
Patrząc znudzonym wzrokiem na swoich kolegów, próbował zrozumieć co tu robi. A no tak szukał rozrywki, której ostatnio mu brakowało. Przez wydarzenia z ostatnich miesięcy miał dosyć wszystkiego, a przede wszystkim oczernień i drwi. Przewracając oczami, spojrzał zimno na swoich przyjaciół, którzy jak podniecone nastolatki szeptali do siebie.
- Po co ja wam tu, jak idealnie sobie gruchacie beze mnie? - zapytał znudzonym głosem, patrząc z udawanym zainteresowaniem na swoje paznokcie.
- Zdecydowanie potrzeba mu damskiego tyłka - zaśmiał się wyższy chłopak, rozkładając się wygodniej na swoim siedzeniu - Ostatnio coś mało zalicza. 
- Za to ty nadrabiasz za mnie - zaśmiał się drwiąco.
- I za mnie też - zaśmiał się drugi z kolegów, pochylając się lekko do przodu - Dlatego czas to zmienić.
- A może ja tego nie chce - powiedział chłopak unosząc brew do góry.
- Czyżby ktoś miał problemy ze sprzętem - zaśmiał się pierwszy z kolegów, patrząc znacząco mu na krocze.
- Działa jak należy, chcesz się o tym przekonać - zapytał chamsko, podnosząc się ze swojego siedzenia.
- Możemy przekonać się tylko w jednej sytuacji - wstając z kanapy, wyższy chłopak podszedł do niego i mierząc go wzrokiem, uśmiechnął się jedną stroną ust - Ty i Theressa Moore - podchodząc jeszcze bliżej, chłopak mógł poczuć jego miętowy oddech na swojej twarzy - Poderwiesz ją, rozdziewiczysz, a później potraktujesz jak zwykłą szmatę.
- Co z tego będę miał? - zapytał się głośno, odpychając przyjaciela od siebie. 
- Co tylko będziesz chciał, ale jak przegrasz - uśmiechając się szeroko, wysoki chłopak zmierzył go spojrzeniem - Wtedy przestajesz istnieć, stajesz się duchem, takim jak wielu innych, szarych ludzi. Bez nazwiska, bez przyjaciół, bez sławy, bez nas. Staniesz się drugim NIallem Horanem - uśmiechając się szeroko, spojrzał na swojego towarzysza, który z milczeniem przysłuchiwał się tej wymianie zdań - To twoja ostatnia szansa na wycofanie się.
- Mam określony czas? - zapytał, zadzierając dumnie głowę do góry, pewny swojego zdania.
- Myślę, że damy ci tutaj wolną rękę, co ty na to? - patrząc znacząco na towarzysza, czekał na jego odpowiedź.
- Nieokreślony - powiedział tamten cicho.
- A więc zgoda - uśmiechając się szeroko, chłopak z drwiną spojrzał na swoich przyjaciół - Dobrej zabawy nigdy za mało - wystawiając rękę do przodu, uścisnął dłoń najpierw pierwszemu, później drugiemu przyjacielowi - Theresso Moore szykuj się na przyjemność - śmiejąc się z własnych słów, pożegnał ruchem ręki, kolegów po czym wychodząc z ciemnicy, wyszedł na dwór, gdzie opierając się o płot, wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i wsadzając papierosa do ust, podpalił go, rozkoszując się smakiem nikotyny w ustach, która poprzez gardło dostawała się do płuc. Zamykając na moment oczy, próbował sobie przypomnieć twarz swojej ofiary. Niestety za Chiny ludowe mu się to nie udawało. A więc czekał go jeszcze mały rekonesans. Ten rok zapowiada się ciekawie, uśmiechając się drwiąco, zdeptał peta butem, po czym wsadzając dłonie do kieszeni spodni, ruszył w stronę akademika. 

_-------------------------------------------------------------------------------------------_
Sprawa nr 1
Przepraszam za jakość rozdziału, ale tak się do niego zabierałam, że bez pomocy Arielki ani rusz, a więc kotek bardzo dziękuje ci za pomoc :* 
Sprawa nr 2 
Wybaczcie że musieliście długo czekać, ale mam teraz straszny nawał pracy i zapominam o wielu rzeczach i sama już nie wiem w co ręce włożyć 
Sprawa nr 3
Dziękuje za każde wejście na to opowiadanie i za każdy pozostawiony komentarz ;) Jesteście najlepsi :*