poniedziałek, 10 listopada 2014

Rozdział 3.


ZE SPECJALNĄ DEDYKACJĄ DLA MOICH DWÓCH ANIOŁKÓW!
DLA JEWEL I KORNELI 
(przepraszam was obie za wszystko)

ADRIANNA'S POV

Szłam szkolnym korytarzem, próbując wtopić się w tłum. Niestety przy mojej pozycji społecznej to praktycznie niemożliwe. Czasem tęsknię za moim dawnym życiem, kiedy to byłam zwyczajną nastolatką, jedną z wielu uczniów liceum. Zaś to uczucie nasila się kiedy dopadają mnie kłopoty. Aktualnie mam dwa problemy, a nazywają się Tessa i Harry.
Weszłam szybko do pokoju, mając cichą nadzieję, że nie zastanę tam mojej współlokatorki. Jednak jestem pechowym człowiekiem. Nie dość, że dziewczyna była w pomieszczeniu to jeszcze nie sama. Obok szatynki siedziała Naomi, moja dawna przyjaciółka, a na moim łóżku leżał rozbawiony Niall również mój były przyjaciel. Cała trójka spojrzała na mnie z przestrachem, a ja poczułam jakby ktoś wbił mi nóż w plecy. I kręcił nim w kółko...
- Andie - blondyn podniósł się natychmiast - Ja...
- Nic nie mów - przerwałam, usiłując by mój ton nie wydał się wręcz rozpaczliwy. Chłopak spojrzał na Naomi, która również próbowała coś powiedzieć.
- Andie, posłuchaj...
- Nie mam tak na imię - powiedziałam z jadem w głosie. - Kiedy wrócę nie chcę was tu widzieć. WSZYSTKICH - podkreśliłam ostatnie słowo, patrząc w oczy Tessy.
Odwróciłam się na pięcie i trzasnęłam drzwiami. Jak ona mogła?! Co ta dziewczyna sobie wyobraża. Przychodzi do szkoły, odbiera mi połowę pokoju i teraz kradnie przyjaciół. Nie miała prawa ich tam sprowadzać! Nie miała...
Biegłam przed siebie, modląc się by nikt nie ujrzał mnie w takim stanie. Gdyby ktoś zauważył mnie w chwili słabości byłabym skończona. Chciałabym teraz zniknąć. Najzwyczajniej w świecie zapaść się pod ziemię albo przenieść się do krainy, gdzie w końcu będę szczęśliwa. Do miejsca, gdzie nie będę otoczona przez fałszywych ludzi, gdzie moi bliscy będą kochać mnie bezwarunkowo. Wiem, że po części ja zgotowałam sobie ten los, ale czy ludzie nie zasługują na to by o nich walczyć skoro ewidentnie widać, że ktoś popełnia błąd? Czy naprawdę tak trudno jest okazać komuś trochę zrozumienia, pokazać, że zależy? Każdy człowiek potrzebuje czuć się bezpieczny i kochany. Pragnie czuć, że ma do kogo wracać i ta myśl trzyma go przy życiu. Ta pozornie drobna rzecz dodaje ludziom skrzydeł, wzmacnia ich, bo mają dla kogo walczyć. Czasami druga osoba uważa, że pokazywanie przywiązania nie jest potrzebne. Kiedy jest się otoczonym dużą grupą ludzie nie zauważa się, iż ktoś może czuć się pokrzywdzony. Dlaczego tak jest? Nie mam pojęcia.
Przyjaźń jest jak kwiat. Jeśli będzie się o niego dobrze dbało, pielęgnowało to kwiat rozwinie się, stanie się piękny, jednak jeżeli się go zaniedba zwiędnie...
Moje relacje międzyludzkie od bardzo dawna są oparte na zwykłym koleżeństwie. Zraniłam moich przyjaciół odsuwając się od nich, by zdobyć popularność. Teraz widzę, że popełniłam wielki błąd. Tylko, że oni mnie nie powstrzymali. Czy można w takim razie powiedzieć, że im zależało?
Nagle poczułam silne uderzenie. Byłam pewna, że za chwilę runę z hukiem na ziemię, ale tak się nie stało. Czyjeś silne ręce oplotły mnie w pasie, chroniąc przed upadkiem. Podniosłam głowę napotykając te same niebieskie tęczówki, które śnią mi się co noc od przeszło dwóch tygodni. Uśmiechnęłam się nieśmiało, a na moje policzki wkradły się żywe rumieńce.
- W porządku? - zapytał chłopak, który pomógł mi ustać na nogach, ale wciąż trzymając dłonie na mojej talii.
- Tak, dziękuję,
- Cieszę się, że znów mogliśmy na siebie wpaść - posłał mi zniewalający uśmiech.
- Ja również - zaśmiałam się, przypominając sobie jak tydzień temu wpadliśmy na siebie, kiedy to oboje spóźnieni biegliśmy na lekcje. Uwielbiałam te momenty, gdy mogłam choć przez chwilę nacieszyć się widokiem chłopaka, który był dla mnie jedną wielką zagadką. Nie znałam jego imienia, nie wiedziałam do której klasy chodzi. Jedyną informacją jaką posiadałam było to, że lubi pojawiać się w najmniej spodziewanych chwilach.
- Przepraszam cię, ale muszę spadać. Jestem spóźniony. Do zobaczenia mam nadzieję.
Szatyn mrugnął do mnie i pobiegł w swoją stronę.
- Do zobaczenia - wyszeptałam.

Wracając do pokoju rozmyślałam nad swoim drugim problemem, czyli Hazzą. Między nami ostatnio sporo się wydarzyło, przez co w mojej głowie pojawiały się nowe pytania.
Co się zmieniło?
Czyżby Harry zmienił się i zaczęło mu zależeć?
Może to głupi żart?
Co jeśli chce się mnie pozbyć?
Nasza relacja nie była zdrowa, wręcz przeciwnie. Można by stwierdzić, że jest ona toksyczna. Możliwe, że chłopakowi wcale to nie przeszkadza, jednak ja zaczynałam się gubić w jego zagrywkach. Na początku wszystko było w porządku. Każde z nas trzymało się zasad i to nam w zupełności wystarczało. Znudziło mu się? Niemożliwe. Przecież między nami nie było rutyny. Urozmaicaliśmy sobie życie jak tylko się dało.
Poczułam czyjąś dużą dłoń na swojej talii, drugą ręką ktoś zakrył mi usta. Chciałam krzyknąć, ale nie dałam rady. Napastnik wepchnął mnie do ciemnego pomieszczenia, które było kanciapą woźnego jak zdążyłam się zorientować po silnym zapachu detergentów i czegoś jeszcze...
Zaczęłam się szarpać, jednak moje usilne starania na nic się nie zdały. Wciąż byłam unieruchomiona. Najbardziej irytującą rzeczą był jednak śmiech. Śmiech, który tak dobrze znałam. Harry...
Ugryzłam jego dłoń, co musiało go zaboleć, bo natychmiast uwolnił mnie z uścisku.
- Andie - jęknął i spojrzał na mnie z wyrzutem.
- Pogięło cię Styles?! Co ty robisz?!
- Bawię się w kidnaping - odparł, robiąc niewinną minkę.
Dzieciak, po prostu dzieciak. Kiedyś mnie przyprawi o palpitację serca i może zniknie mu ten głupi uśmieszek z twarzy. Mimo wszystko sama nie potrafiłam powstrzymać zdradzieckiego uśmiechu, który wkradał się na moją twarz.
Harry objął mnie, przyciągnął do siebie i pocałował czule.
- Tęskniłem - wyszeptał między pocałunkami.
- Hazz - jęknęłam - Proszę...
- Ciii kochanie. Później...


--------------------------------------------------------------------------------
Dobry wieczór!
Dobrnęłam do końca! Jestem wam winna przeogromne przeprosiny. Chciałabym jednak byście mnie zrozumieli i wybaczyli tak długą nieobecność. W moim życiu ostatnimi czasy działo się wiele złego. Nie potrafiłam sobie poradzić z tym całym bałaganem. Przykro mi, że musieliście czekać na rozdział (o ile tak było). Postaram się wam to wszystko wynagrodzić. Obiecuję...
Pragnę jeszcze bardzo przeprosić moją wspaniałą przyjaciółkę Jewel, która była dla mnie wyrozumiała i wytrzymywała ze mną w tym trudnym okresie choć było bardzo ciężko czasami. Kochana przepraszam i dziękuję ci za wszystko co dla mnie zrobiłaś.
Dzisiejszy rozdział jest taki ... nijaki. Szczerze to jakoś nie podoba mi się, ale może wam jakimś dziwnym cudem się spodobał.
Zachęcam gorąco do komentowania!

Arielka x