ADRIANNA'S POV
Dziś o 20:00. Skrzydło dziewczyn, świetlica.
Szybko przeskanowałam wzrokiem kartkę. Typowa wiadomość informująca o dzikiej imprezie, na której oczywiście nie mogę się nie pojawić. Cała ta popularność jest jak wrzód na tyłku. Nie ma wieczora wolnego. Jakby osoba mojej rangi nie przyszła na takie "świetne" wydarzenie, to byłoby to towarzyskie samobójstwo. Z cichym westchnięciem przeniosłam wzrok na podekscytowane bliźniaczki Cole, które oczekiwały mojej reakcji. Nie miałam ochoty na kolejną nieprzespaną noc, więc postanowiłam się wymigać.
- Dziewczyny to pewnie będzie mega impreza, ale nie mogę się pojawić... - zaczęłam, jednak ta mniej cierpliwa z sióstr mi przerwała.
- Ale jak to?! Nie możesz nie przyjść!!! Bez ciebie nie będzie tak fajnie i nikt się nie zjawi.
- Poza tym Liam Payne i jego kumple mają być - dodała Jen.
Liam Payne i jego kumple... Odwróciłam głowę by nie dać po sobie poznać, że ta informacja mnie wcale nie zadowala tak jak moje towarzyszki. Skoro Li chce pójść to Styles też tam będzie. A to mogło skończyć się tylko jednym - upojna noc z nim. Dziś czeka mnie naprawdę sporo roboty i nie mam najmniejszej ochoty na seks.
- To jak? Będziesz? - zapytała z nadzieją Mad.
- W świetlicy...
- Tak, pouczę się z wami wieczorem w świetlicy - powiedziałam szybko, gdy na horyzoncie pojawiła się pani Pimble-Bottom . Historyczka jest najgroźniejszą osobą z całego grona pedagogicznego, a przede wszystkim to śmiertelny wróg dobrej zabawy, inaczej mówiąc: wielka fanka nudy. Dziewczyny od razu wyczaiły o co chodzi i podjęły temat.
- To super Andie. Bardzo przyda nam się pomoc.
Nauczycielka zmierzyła nas srogim spojrzeniem, po czym skręciła w lewo jakby do pokoju nauczycielskiego. Gdy zagrożenie minęło wszystkie trzy odetchnęłyśmy. Gdyby ona zaczęła cokolwiek podejrzewać byłoby bardzo, bardzo źle. Dwa klony mrugnęły do mnie i odwracając się na pięcie (w tym samym czasie) odeszły. I się wkopałam...
Jennifer i Madeliene Cole... Bliźniacze zdziry, które nie mogą bez siebie żyć. Największe plotkary w całym akademiku, a dodatkowo niezłe lizusy. Próbują na siłę wepchnąć się do elity i trują mi dupę, bo oczywiście musiały się uczepić właśnie mnie. Wiem, że jestem "gwiazdką" szkoły, ale sława ma minusy. Ja dostrzegam dokładnie dwa w postaci tych dwóch osobników płci żeńskiej. To będzie długi dzień...
***
Stałam przed lustrem, skanując wzrokiem swoją osobę. Delikatnie gładziłam dłońmi materiał czarnej, krótkiej sukienki, która opinała się na moim ciele, uwydatniając moje atuty i tuszując niedoskonałości. Dobrałam do tego czarne szpilki i zrobiłam lekki makijaż. Nigdy nie lubiłam zbyt mocno się malować. Preferuję naturalność, jednak czasami trzeba skorzystać z make-up'u. Włosy postanowiłam zostawić rozpuszczone dla lepszego efektu. Wzięłam z krzesełka torebkę i wyszłam z pokoju. Zakluczyłam drzwi. Zrezygnowana skierowałam się w stronę świetlicy, z której leciała głośna muzyka. Można było usłyszeć śmiechy imprezowiczów. To niezwykłe, że ludzie potrafią non stop bawić się. Ja już mam dość, ale obowiązek to obowiązek. Przekroczyłam próg pomieszczenia, które różniło się od zwykłej, codziennej świetlicy. Duże okna były zasłonięte czerwonymi zasłonami, co nadawało mrocznego uroku. W jednym kącie były porozstawiane reflektory i kolorowe światła, a nawet maszyna do robienia dymu. Reszta rogów pokoju była zajęta przez obściskujące się parki, które zdążyły się już nieźle nawalić. Nagle ktoś zaczął piszczeć. Odwróciłam się i ujrzałam bliźniaczki Cole. Obie były ubrane jak prostytutki delikatnie mówiąc. Duże dekolty, krótkie spódniczki ledwo zakrywające tyłek.
- Cieszę się, że jesteś! - Madeliene próbowała przekrzyczeć muzykę, ale nie musiała wrzeszczeć mi do ucha. Posłałam im swój uśmiech numer pięć, czyli "Dzięki za zaproszenie. Świetna biba.". Pokazałam palcem, że idę na parkiet. Dziewczyny tylko pokiwały głową na znak, że rozumieją i poszły uwodzić jakichś kolesi z budy. Ja zaś zrobiłam tak jak postanowiłam. W drodze zabrałam komuś kieliszek wódki i wypiłam na raz. Odkładając naczynie dołączyłam do tańczących ludzi. Rozpoznałam kilka osób i przywitałam się z nimi, ale zaledwie uśmiechem. Skupiając się na muzyce zaczęłam wyginać swoje ciało. Ocierałam się o inne, spocone ciała, ale nie przeszkadzało mi to. Po dwóch piosenkach chciałam zejść z tak zwanego parkietu, kiedy poczułam czyjeś ręce na swojej talii.
- Mogę prosić do tańca? - ktoś wyszeptał mi te słowa do ucha. Spojrzałam na wysokiego chłopaka. Miał na sobie zwykłą białą koszulę i jeansy. Jego włosy były w artystycznym nieładzie, co niezwykle do niego pasowało. Szatyn był bardzo przystojny, ale największą uwagę przykuwały jego oczy. Niebieskie jak ocean tęczówki, które hipnotyzowały chyba każdą dziewczynę. Uśmiechnął się zniewalająco i widać było od razu, że jest bardzo pozytywnym człowiekiem.
- Oczywiście - odwzajemniłam uśmiech.
Zaczęliśmy się poruszać w rytm muzyki. Nasze ciała pasowały do siebie idealnie. Chłopak był nawet niezłym tancerzem, a to rzadko się zdarza u nas w szkole. Te kilka minut przeleciało bardzo szybko i ani się obejrzałam mój towarzysz nachylił się i złożył soczystego całusa na moim policzku.
- Dziękuję i do następnego - wyszeptał i ukłonił się, po czym odszedł. Stałam nieruchomo przez chwilę, patrząc na sylwetkę oddalającego się szatyna. Kiedy zniknął mi z oczu postanowiłam wrócić do pokoju. Odwróciłam się, ale wtedy to się stało. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Harry siedział naprzeciw mnie i bezczelnie wpatrywał się w moją osobę. Czułam jak moje policzki przybierają czerwoną barwę. On zawsze mnie onieśmielał, jednak nie mogłam tego pokazać. Podniosłam dumnie głowę i zaczęłam iść w kierunku wyjścia. Widziałam, że Styles wstaje, ale nie obchodziło mnie to. Przynajmniej chciałam, by to mnie nie ruszało...
- A ty gdzie? - Jennifer zagrodziła mi drogę, krzyżując ręce na piersiach. Po jej minie można było wnioskować, że nie była zadowolona. Podstawową wadą bliźniaczek jest to, iż są upierdliwe i zawsze muszą się pojawić w najgorszych momentach, a przynajmniej jedna z nich.
- Zadzwonić - skłamałam - Tylko na korytarzu, bo tu jest stanowczo za głośno.
Blondynka mi uwierzyła chyba, bo rozpromieniła się od razu.
- Okay, tylko wracaj szybko. Cała noc przed nami - zaśmiała się i zniknęła w tłumie.
Jaka ona jest łatwowierna. Korzystając z okazji natychmiast opuściłam imprezę i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam drzwi na klucz i z ulgą stwierdziłam, że jestem bezpieczna. Rzuciłam torebkę na łóżko, buty poleciały gdzieś w kąt. Ogarnęłam wzrokiem pokój. Trzeba tu trochę posprzątać skoro jutro popołudniu ma przyjechać moja nowa współlokatorka. Wcześniej mieszkałam z taką jedną, która nie wytrzymała z moją osobą i poprosiła o przeniesienie. Od tamtej pory miałam pokój tylko dla siebie, ale niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy. Zaczęłam zbierać z podłogi porozwalane ciuchy i układać je w szafce. Przerwało mi niespodziewane pukanie do drzwi. Zaskoczona otworzyłam je i ujrzałam jego... Harry opierał się ramieniem o framugę drzwi i patrzył na mnie, uśmiechając się zadziornie.
- Cześć piękna.
Miał na sobie białą koszulę, czarne spodnie i białe conversy. Jego włosy były podniesione do góry, a policzki zdobiły słodkie dołeczki. Po prostu wyglądał idealnie.
- Nie mam teraz czasu - powiedziałam oschle i chciałam zamknąć drzwi, ale chłopak przeszkodził mi, przytrzymując je ręką.
- Zgrywasz niedostępną, lubię to - poruszył śmiesznie brwiami.
- Hazz - jęknęłam - Mówię poważnie. Muszę to wszystko ogarnąć do jutra.
Ręką pokazałam na ten bajzel. Schyliłam się, aby podnieść kolejną rzecz i usłyszałam gwizd.
- Niezłe widoczki.
Zignorowałam jego głupi tekst i kontynuowałam sprzątanie. Harry zamknął drzwi, zakluczył i objął mnie w pasie. Wiedziałam, że jeśli mnie pocałuje to znów stracę kontrolę...
- Z przyjemnością ci pomogę - szepnął zmysłowym głosem i zassał kawałek skóry na mojej szyi.
Przekręcił mnie tak, że nasze twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów. Uśmiechnął się łobuzersko i zanim zdążyłam zaprotestować wpił się w moje usta. Ten smak jego ust spowodował, że z fascynacją oddałam pocałunek. Z każdą kolejną sekundą odczuwałam większą rozkosz. Coraz bardziej go pragnęłam. Wplotłam palce w jego cudowne loczki i zaczęłam się nimi bawić. Szybkim ruchem przycisnął mnie do ściany. Jego ręce błądziły po moim ciele co jakiś czas zahaczając o materiał sukienki. Pocałunkami przeszedł za ucho, wiedząc że teraz już nie będę w stanie mu się oprzeć. Znał moje najczulsze punkty... Delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, wywołując tym u mnie ciche jęknięcie.
- Czas to zdjąć - odparł z tą swoją seksowną chrypką.
Już chciałam zdjąć ubranie, kiedy Hazz zaprotestował. Spojrzałam w jego oczy pytająco. Zwykle sami się rozbieraliśmy, przy czym stanik z niewiadomych mi powodów zawsze zostawał. To były zasady, których się trzymaliśmy, ale chyba coś się zmieniło... Delikatnie rozpiął sukienkę, która opadła na podłogę. Wziął moją dłoń i położył na koszuli przy pierwszym guziczku, jakby chcąc bym to ja go odpięła. Z gracją odpinałam kolejne guziczki aż jego koszula znalazła się na ziemi. Przywarłam do jego ust, pragnąc mieć go już w sobie. Ta gra była zbyt kusząca... Harry zaśmiał się zadowolony ze swojego posunięcia. Podniósł mnie i przeniósł na łóżko.
- Zabawa dopiero się zaczyna...
- Cześć piękna.
Miał na sobie białą koszulę, czarne spodnie i białe conversy. Jego włosy były podniesione do góry, a policzki zdobiły słodkie dołeczki. Po prostu wyglądał idealnie.
- Nie mam teraz czasu - powiedziałam oschle i chciałam zamknąć drzwi, ale chłopak przeszkodził mi, przytrzymując je ręką.
- Zgrywasz niedostępną, lubię to - poruszył śmiesznie brwiami.
- Hazz - jęknęłam - Mówię poważnie. Muszę to wszystko ogarnąć do jutra.
Ręką pokazałam na ten bajzel. Schyliłam się, aby podnieść kolejną rzecz i usłyszałam gwizd.
- Niezłe widoczki.
Zignorowałam jego głupi tekst i kontynuowałam sprzątanie. Harry zamknął drzwi, zakluczył i objął mnie w pasie. Wiedziałam, że jeśli mnie pocałuje to znów stracę kontrolę...
- Z przyjemnością ci pomogę - szepnął zmysłowym głosem i zassał kawałek skóry na mojej szyi.
Przekręcił mnie tak, że nasze twarze dzieliło ledwie kilka centymetrów. Uśmiechnął się łobuzersko i zanim zdążyłam zaprotestować wpił się w moje usta. Ten smak jego ust spowodował, że z fascynacją oddałam pocałunek. Z każdą kolejną sekundą odczuwałam większą rozkosz. Coraz bardziej go pragnęłam. Wplotłam palce w jego cudowne loczki i zaczęłam się nimi bawić. Szybkim ruchem przycisnął mnie do ściany. Jego ręce błądziły po moim ciele co jakiś czas zahaczając o materiał sukienki. Pocałunkami przeszedł za ucho, wiedząc że teraz już nie będę w stanie mu się oprzeć. Znał moje najczulsze punkty... Delikatnie przygryzł płatek mojego ucha, wywołując tym u mnie ciche jęknięcie.
- Czas to zdjąć - odparł z tą swoją seksowną chrypką.
Już chciałam zdjąć ubranie, kiedy Hazz zaprotestował. Spojrzałam w jego oczy pytająco. Zwykle sami się rozbieraliśmy, przy czym stanik z niewiadomych mi powodów zawsze zostawał. To były zasady, których się trzymaliśmy, ale chyba coś się zmieniło... Delikatnie rozpiął sukienkę, która opadła na podłogę. Wziął moją dłoń i położył na koszuli przy pierwszym guziczku, jakby chcąc bym to ja go odpięła. Z gracją odpinałam kolejne guziczki aż jego koszula znalazła się na ziemi. Przywarłam do jego ust, pragnąc mieć go już w sobie. Ta gra była zbyt kusząca... Harry zaśmiał się zadowolony ze swojego posunięcia. Podniósł mnie i przeniósł na łóżko.
- Zabawa dopiero się zaczyna...
***
Leżeliśmy wtuleni w siebie. Palcem kreśliłam na jego torsie nieokreślone kształty.
- Co z Amy? - zapytałam po chwili.
- To co zawsze - odparł obojętnie.
Czyli kolejna laska myślała, że będzie tą, w której Harry się zakocha. Też taka byłam. Chciałam być jego księżniczką, która odkryje w nim jakieś dobre strony, człowieka. W ten sposób wpadłam w to gówno. Do tej pory nie wiem jak mogłam być tak naiwna. On chce tylko jednego. Nie potrafi kochać. Liczy się tylko zabawa. Ma mnóstwo dziewczyn, które pieprzy i porzuca kiedy one wyznają mu swoje uczucia. Współczuję im trochę, ale same się na to pisały. Powinny przynajmniej brać pod uwagę niepowodzenie i upokorzenie.
- Nie wiem co one w tobie widzą - zaśmiałam się.
- A ty na co poleciałaś? Skusiły cię moje boskie loki, słodkie dołeczki?
Ja byłam wyjątkowa, jeśli można tak to nazwać. Sama nie wiem dlaczego, ale Hazz zaproponował mi układ, o którym wiemy tylko my. "Przyjaciele z korzyściami". Nawet nie pamiętam dlaczego się na to zgodziłam. Pewnie liczyłam, że skończy się to tak jak w jakimś romantycznym filmie. Jednak był też inny, o wiele prostszy powód. Jemu się nie odmawia...
Czasem jednak zastanawiam się czemu akurat mnie to zaproponował. Co jest we mnie takiego?
- Swego czasu kręcili mnie niegrzeczni chłopcy - pokazałam mu język.
Styles parsknął śmiechem. Myślałam, że nie będzie w stanie się ubrać i zaraz zacznie mi się turlać po podłodze. Jednak udało mu się opanować głupawkę. Patrzyłam jak po kolei zakłada ciuchy, zakrywając swoje boskie ciało. Westchnęłam cicho. Gdy był już gotowy do wyjścia podszedł do mnie i pocałował mocno.
- Do następnego.
----------------------------------------------------------------------------------
Witam wszystkich w pierwszym rozdziale!
Mam nadzieję, że wam się podobało. Musicie mi trochę wybaczyć, bo nie jestem w najlepszej formie i mogłam trochę zawalić. Obiecuję, że się poprawię. Nie rozpisując się już, zachęcam was do pozostawienia opinii w postaci komentarza.
Jewel nie każ naszym czytelnikom długo czekać :P
Do zobaczenia!
Arielka x
Zakochana po uszy w twoim pisaniu *.* i w twojej osobie hahah i ja juz chce nastepny hahahah upsi to.chyba ja teraz pisze, ale ja chce wiecej hazz i andie hahah i postaram sie napisac w miare szybko, jak juz mowilam zakochany po uszy Chochlik :-*
OdpowiedzUsuństyles aka odpowiednik horana z TDB xd pierwszy rozdzial i juz seks.. no ladnie!! super x
OdpowiedzUsuńUhuhuhu czuje ze coś tu się rozkręca .
OdpowiedzUsuńTo jest zajebiste aż ciary mnie przechodzą..
halo czemu komentarz mi sie nie opublikowal???
OdpowiedzUsuńjuz sie opublikowal ale nie te co trzeba...
OdpowiedzUsuńzastanawiam sie czy komentarz anonimowy zostal napisany przeze mnie, ale chyba tak. poznaje po stopniu zajebistosci komentarza XD
OdpowiedzUsuń"- Swego czasu kręcili mnie niegrzeczni chłopcy"- i chyba nadal kreca, c'nie Ariel? XD